10 maja w polskich kinach ukazał się nowy film Berlingera. Film opiera się na życiu Ted’a Bundy’ego – seryjnego mordercy. Historia opisana jest z perspektywy jego najbliższych, którzy do końca wierzyli w jego niewinność.
Zaskakujące w filmie jest to że praktycznie do końca czujemy pewną solidarność z głównym bohaterem, lecz wiemy co zrobił i w jakiej skali. Inni bohaterzy również aż do końca odpychają myśl o jego zbrodniach. Faktycznie jest przedstawiony jako zrównoważony, młody, przystojny i mądry człowiek. Film według mnie jest rewelacyjnie zrobiony. Oddaje prawdziwe emocje te pozytywne jak i negatywne. Muzyka dynamizuje akcje jak i w niektórych momentach spowalnia.
Od początku wydaje się jakby wszystko zmierzało ku wygranej, lecz to tylko iluzja. Patrzymy jak świat Teda burzy się wraz z jego pogrążającym się życiem. Dopiero w momencie kulminacji wszystko jest już jasne. Pojawiają się wydarzenia wyjaśniające niektóre sytuacje oraz masa retrospekcji zmieniających perspektywę widzenia poprzednich zdarzenia. Reżyser zadziałał w sposób psychologiczny na nas – na widza.
Produkcja w żadnym wypadku nie wydawał mi się przeciągnięty, bądź skrócony. Cały film według mnie jest naprawdę świetnym dziełem, które zapamiętam na długi czas. Jest humor, współczucie, miłość, zazdrość, smutek i żal. Czego chcieć więcej? Film jest połączeniem kilku gatunków. Z pewnością biografia, dokument, dramat i thriller. Jest to produkcja według mnie godna polecenia każdemu.
Obejrzałam i mam bardzo podobne odczucia. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba